DIY: Światło we włosach, czyli refleksy.
Hej! :)
Wielu osobom marzą się refleksy na włosach. Sprawiają one wrażenie muśniętych przez słońce włosów, optycznie zwiększają objętość. W przypadku włosów blond dodanie do nich o poziom-dwa ciemniejszych prześwitów powoduje powstanie kontrastu, co czyni blondy bardziej wyraziste, naturalniejsze.
Tak się złożyło, że dzisiaj napisała do mnie Klaudia z prośbą o słoneczne refleksy, które lekko rozjaśnią jej fryzurę i złagodzą efekt ombre. W zasadzie mogłam zrobić to techniką profesjonalną, jednak stwierdziłam, że przecież techniki te wymagają ćwiczeń i wprawy, przy braku jakiegokolwiek doświadczenia zabieg ten zająłby przeciętnej kobiecie ponad 5 godzin. To zdecydowanie za dużo! Wpadłam więc na pomysł zrobienia czegoś alternatywnego, co da również efekt refleksów i co będziecie mogły powtórzyć same w domu, bez jakiegokolwiek doświadczenia w tym kierunku.
Efekty koloryzacji
Jak możecie zauważyć na powyższych zdjęciach, Klaudia miała zrobione jakiś czas temu ombre hair. Poprzez refleksy złagodziłyśmy przejście, do tego włosy są jaśniejsze. Dzięki delikatnym kontrastom włosy mają optycznie więcej objętości. Co najważniejsze - nie ma efektu skunksa i nie ma wyraźnie odznaczających się pasemek, wszystko przechodzi w jedną całość, kolor zyskał wielowymiarowości. (uprzedzając: kolor nie jest ciemny w żadnych miejscach, to po prostu wina światła)
Czego użyłyśmy?
Palette E20 - ok. 12zł - jest to farba rozjaśniająca
Utleniacz w kremie 3% - w opakowaniu Palette mamy 9%, jednak jest to dość mocna woda, chciałyśmy uzyskać tylko delikatny efekt, więc wodę zamieniłam na dużo słabszą - ja używam utleniaczy firmy Leo - koszt ok. 9zł/1litr.
Miseczka plastikowa + pędzelek do nakładania farby
Folia aluminiowa
Grzebień ze szpicem
Klipsy i spinki
Gumka do włosów
Pelerynka ochronna i rękawiczki
Zabieg krok po kroku
Włosy najpierw należy podzielić. Robimy refleksy słoneczne, nie pasemka, więc skupiamy się na tym jak łapie nas słońce - wiadomo, że słońce nigdy partii dolnych włosów nie łapie. Oddzielamy włosy od ucha do ucha, jak na zdjęciu. Będziemy farbować górną partię, więc dół zaplatamy w warkocz, żeby nam nie przeszkadzał:
Przechodzimy do górnej części. Robimy przedziałek na środku, następnie oddzielamy od szczytu głowy (końca przedziałka) do jednego ucha, z drugiej strony to samo. W ten sposób powstają nam dwie sekcje boczne nad uszami oraz jedna wielka z tyłu, którą dzielimy na pół.
Farbowanie zaczynamy od tyłu. Na największym zdjęciu widzicie tył, lewą stronę zabezpieczyłam małym klipsem, prawa jest rozpuszczona. Od tej części zaczynamy.
Wydzielamy małą partię włosów na samym dole tej sekcji o szerokości ok. 0,5 cm. Tapirujemy włosy u nasady, przez co wybrane pasmo włosów przerzedzi się i nie zrobimy na głowie plam. Możemy tapirować do uzyskania efektu widocznego na poniższym zdjęciu, lub do powstania kilku cieniutkich pasemek - zależy jak wolicie.
Pod pasmo podkładamy folię i nakładamy farbę około 1-2cm od nasady. Klaudia miała blond końcówki, więc nakładałam produkt tylko na ciemniejsze włosy, jasne końce omijałam.
Zawijamy takie pasmo w folię - składamy ją na pół, dla lepszej przyczepności możemy też delikatnie zgiąć ją po bokach.
Kolejny krok - oddzielamy kolejne pasmo włosów, tym razem o szerokości ok. 1cm - to pasmo nie będzie farbowane, zostawiamy pasmo natury. Robimy przeplataniec - farba, natura, farba, natura - w ten sposób nie powstanie na włosach jedno wielkie żółte gniazdo. Jest to najważniejszy element robienia tego typu koloryzacji, nie można o tym zapominać!
Tuż nad tym pasmem wybieramy kolejne 0,5 cm pasmo, które znowu tapirujemy i pod to pasmo już kładziemy farbę. W ten sposób poruszamy się do góry sekcji. Kolejne pasmo będzie znowu ok. 1cm zostawione wolno, następne 0,5cm pomalowane farbą, kolejne znowu natura, później farba i tak aż do szczytu. Najlepszy efekt uzyskamy, jeśli w każdej sekcji pasmo na samej górze będzie nie pokryte farbą. Jak dojdziemy do góry, to zabieramy się za drugą część tyłu, następnie przechodzimy na jeden bok, później drugi - zasada nakładania w każdej sekcji jest taka sama.
Jak już otrzymacie efekt kosmity (czyli zafoliujecie całą głowę) :D warto sprawdzić pasmo, które farbowałyście jako pierwsze. Prawdopodobnie może być ono już gotowe do zmycia. W celu sprawdzenia delikatnie odchylamy sreberko i zaglądamy do środka.
Jeśli efekt uzyskany pod sreberkiem nas satysfakcjonuje, bierzemy miseczkę plastikową, nalewamy do niej trochę letniej wody, kropelkę szamponu, ściągamy daną folię i przemywamy delikatnie włosy - chodzi o to, żeby zatrzymać reakcję. W przeciwnym razie włosy dalej rozjaśniałyby się. Staramy się, żeby efekt każdego z pasm był podobny, nie musi być identyczny - jeśli będą się delikatnie różnić efekt będzie bardziej naturalny. Ważne, żeby nie były to różnice typu z prawej białe, z lewej rude - wiecie o co chodzi :) Minimalne, ledwo zauważalne różnice są ok.
To tyle, jeśli chodzi o zabieg. Oczywiście po zabiegu pomimo tego, że myłyście w małej miseczce poszczególne pasma warto umyć włosy - bo w miseczce zawsze mogło być to mniej dokładnie i minimalne ilości preparatu mogły zostać na włosach.
Czy do zabiegu można używać tylko blondów?
Nie! Możecie używać czego chcecie, w zależności od koloru, jaki chcecie uzyskać. Jeśli chcecie lekko przyciemnić kolor, możecie użyć do tego farby o numerek-dwa ciemniejszej od Waszych włosów. Ten sposób jest dobry, bo nie trzeba się wtedy męczyć z odrostami - nie są one widoczne.
Jakie wody?
Polecam używać jak najmniejszych stężeń, czyli max 3%, by uzyskać w miarę naturalny efekt. Oczywiście nie musimy trzymać farby tak długo, jak pisze na opakowaniu. Sprawdzamy efekt. Jak nas zadowala - zmywamy, jeśli nie - trzymamy dłużej.
Huh, koniec:) post wydaję się być długi, mam nadzieję, że komuś się przyda. Jeśli będziecie miały okazję i odwagę wypróbować tą metodę dajcie znać w komentarzu, co wyszło :)
Wielu osobom marzą się refleksy na włosach. Sprawiają one wrażenie muśniętych przez słońce włosów, optycznie zwiększają objętość. W przypadku włosów blond dodanie do nich o poziom-dwa ciemniejszych prześwitów powoduje powstanie kontrastu, co czyni blondy bardziej wyraziste, naturalniejsze.
Tak się złożyło, że dzisiaj napisała do mnie Klaudia z prośbą o słoneczne refleksy, które lekko rozjaśnią jej fryzurę i złagodzą efekt ombre. W zasadzie mogłam zrobić to techniką profesjonalną, jednak stwierdziłam, że przecież techniki te wymagają ćwiczeń i wprawy, przy braku jakiegokolwiek doświadczenia zabieg ten zająłby przeciętnej kobiecie ponad 5 godzin. To zdecydowanie za dużo! Wpadłam więc na pomysł zrobienia czegoś alternatywnego, co da również efekt refleksów i co będziecie mogły powtórzyć same w domu, bez jakiegokolwiek doświadczenia w tym kierunku.
Efekty koloryzacji
(zdjęcia można powiększyć - wystarczy kliknąć na nie)
Jak możecie zauważyć na powyższych zdjęciach, Klaudia miała zrobione jakiś czas temu ombre hair. Poprzez refleksy złagodziłyśmy przejście, do tego włosy są jaśniejsze. Dzięki delikatnym kontrastom włosy mają optycznie więcej objętości. Co najważniejsze - nie ma efektu skunksa i nie ma wyraźnie odznaczających się pasemek, wszystko przechodzi w jedną całość, kolor zyskał wielowymiarowości. (uprzedzając: kolor nie jest ciemny w żadnych miejscach, to po prostu wina światła)
Czego użyłyśmy?
Palette E20 - ok. 12zł - jest to farba rozjaśniająca
Utleniacz w kremie 3% - w opakowaniu Palette mamy 9%, jednak jest to dość mocna woda, chciałyśmy uzyskać tylko delikatny efekt, więc wodę zamieniłam na dużo słabszą - ja używam utleniaczy firmy Leo - koszt ok. 9zł/1litr.
Miseczka plastikowa + pędzelek do nakładania farby
Folia aluminiowa
Grzebień ze szpicem
Klipsy i spinki
Gumka do włosów
Pelerynka ochronna i rękawiczki
Zabieg krok po kroku
Włosy najpierw należy podzielić. Robimy refleksy słoneczne, nie pasemka, więc skupiamy się na tym jak łapie nas słońce - wiadomo, że słońce nigdy partii dolnych włosów nie łapie. Oddzielamy włosy od ucha do ucha, jak na zdjęciu. Będziemy farbować górną partię, więc dół zaplatamy w warkocz, żeby nam nie przeszkadzał:
Przechodzimy do górnej części. Robimy przedziałek na środku, następnie oddzielamy od szczytu głowy (końca przedziałka) do jednego ucha, z drugiej strony to samo. W ten sposób powstają nam dwie sekcje boczne nad uszami oraz jedna wielka z tyłu, którą dzielimy na pół.
Farbowanie zaczynamy od tyłu. Na największym zdjęciu widzicie tył, lewą stronę zabezpieczyłam małym klipsem, prawa jest rozpuszczona. Od tej części zaczynamy.
Wydzielamy małą partię włosów na samym dole tej sekcji o szerokości ok. 0,5 cm. Tapirujemy włosy u nasady, przez co wybrane pasmo włosów przerzedzi się i nie zrobimy na głowie plam. Możemy tapirować do uzyskania efektu widocznego na poniższym zdjęciu, lub do powstania kilku cieniutkich pasemek - zależy jak wolicie.
Pod pasmo podkładamy folię i nakładamy farbę około 1-2cm od nasady. Klaudia miała blond końcówki, więc nakładałam produkt tylko na ciemniejsze włosy, jasne końce omijałam.
Zawijamy takie pasmo w folię - składamy ją na pół, dla lepszej przyczepności możemy też delikatnie zgiąć ją po bokach.
Kolejny krok - oddzielamy kolejne pasmo włosów, tym razem o szerokości ok. 1cm - to pasmo nie będzie farbowane, zostawiamy pasmo natury. Robimy przeplataniec - farba, natura, farba, natura - w ten sposób nie powstanie na włosach jedno wielkie żółte gniazdo. Jest to najważniejszy element robienia tego typu koloryzacji, nie można o tym zapominać!
Tuż nad tym pasmem wybieramy kolejne 0,5 cm pasmo, które znowu tapirujemy i pod to pasmo już kładziemy farbę. W ten sposób poruszamy się do góry sekcji. Kolejne pasmo będzie znowu ok. 1cm zostawione wolno, następne 0,5cm pomalowane farbą, kolejne znowu natura, później farba i tak aż do szczytu. Najlepszy efekt uzyskamy, jeśli w każdej sekcji pasmo na samej górze będzie nie pokryte farbą. Jak dojdziemy do góry, to zabieramy się za drugą część tyłu, następnie przechodzimy na jeden bok, później drugi - zasada nakładania w każdej sekcji jest taka sama.
Jak już otrzymacie efekt kosmity (czyli zafoliujecie całą głowę) :D warto sprawdzić pasmo, które farbowałyście jako pierwsze. Prawdopodobnie może być ono już gotowe do zmycia. W celu sprawdzenia delikatnie odchylamy sreberko i zaglądamy do środka.
Jeśli efekt uzyskany pod sreberkiem nas satysfakcjonuje, bierzemy miseczkę plastikową, nalewamy do niej trochę letniej wody, kropelkę szamponu, ściągamy daną folię i przemywamy delikatnie włosy - chodzi o to, żeby zatrzymać reakcję. W przeciwnym razie włosy dalej rozjaśniałyby się. Staramy się, żeby efekt każdego z pasm był podobny, nie musi być identyczny - jeśli będą się delikatnie różnić efekt będzie bardziej naturalny. Ważne, żeby nie były to różnice typu z prawej białe, z lewej rude - wiecie o co chodzi :) Minimalne, ledwo zauważalne różnice są ok.
To tyle, jeśli chodzi o zabieg. Oczywiście po zabiegu pomimo tego, że myłyście w małej miseczce poszczególne pasma warto umyć włosy - bo w miseczce zawsze mogło być to mniej dokładnie i minimalne ilości preparatu mogły zostać na włosach.
Czy do zabiegu można używać tylko blondów?
Nie! Możecie używać czego chcecie, w zależności od koloru, jaki chcecie uzyskać. Jeśli chcecie lekko przyciemnić kolor, możecie użyć do tego farby o numerek-dwa ciemniejszej od Waszych włosów. Ten sposób jest dobry, bo nie trzeba się wtedy męczyć z odrostami - nie są one widoczne.
Jakie wody?
Polecam używać jak najmniejszych stężeń, czyli max 3%, by uzyskać w miarę naturalny efekt. Oczywiście nie musimy trzymać farby tak długo, jak pisze na opakowaniu. Sprawdzamy efekt. Jak nas zadowala - zmywamy, jeśli nie - trzymamy dłużej.
Huh, koniec:) post wydaję się być długi, mam nadzieję, że komuś się przyda. Jeśli będziecie miały okazję i odwagę wypróbować tą metodę dajcie znać w komentarzu, co wyszło :)
Wciekawy sposob pokazujesz jak zmienic kolor wlosow .Efekty sa ciekawe
OdpowiedzUsuń